Ostatnia „Scena przy stoliku” w Teatr im. Aleksandra Sewruka w Elblągu pokazała jak trudno jest rozmawiać i zrozumieć rozmówcę. Mimo upływu lat nie uczymy się sztuki dyskusji a przecież u podstaw konfliktów międzyludzkich leży niezrozumienie.
„Słoneczna linia” jest właściwie komedią, ale czasami trudno jest się śmiać przez pryzmat własnych doświadczeń. Bohaterowie – małżonkowie – idąc obok siebie wyznaczają zupełnie inne kierunki tego wędrowania, choć celem jest chęć porozumienia się. Czy jest to możliwe? Czy całonocna kłótnia – dyskusja - zmieni ich postrzeganie partnera?. Chcą osiągnąć porozumienie, ale żadna ze stron nie chce ustąpić. Najważniejsze jednak jest chyba to, że tak do końca nie wiedzą, co jest przedmiotem sporu a tocząca się dyskusja przypomina tylko zasłonę dymną. Nie zapominajmy też tytułowej słonecznej linii, której nie chcą przekroczyć bojąc się, że po jej przekroczeniu może nie być powrotu. Podział Wernera „słoneczną linią” na pół pokazuje jak trudno jest nam zaakceptować zmienność i odmienność poglądów, spojrzenia na życie swoje i partnera. Czy mają wspólny cel? Czy jest nim dziecko? – na te pytania każdy z widzów musiał odpowiedzieć sobie sam.
Tekst Iwana Wyrypajewa, w tłumaczeniu Agnieszki Lubomiry Piotrowskiej, usłyszeliśmy w interpretacji Patrycji Bukowczan i Filipa Warota aktorów elbląskiego teatru . Ona – bardziej emocjonalna, ekspresyjna; On – spokojny, zdystansowany.
Tekst „Słonecznej linii” w ich interpretacji dawał nam widzom szansę na przejrzenie się w symbolicznym lustrze. Liczna widownia podziwiała kunszt aktorski elbląskich artystów. To za ich sprawą tekst ten stał się dla nas bardziej zrozumiały.
Autorem zdjęć jest Dominik Żyłowski a zdjęcia pokazują jak ważne są drobiazgi, np. "grające" stopy.
Źródło: Elbląskie Towarzystwo Kulturalne