Do tej pory nie wierzy w swój sukces. 23-letnia Małgorzata Miklaszewska z Małdyt ma powód do dumy. Dzięki swojemu talentowi, zasiliła TAEM Ryszarda Rynkowskiego. Czy pracując w urzędzie śpiewa sobie pod nosem? Tego nie wiemy. Jesteśmy za to ciekawi jak poradzi sobie w marcu, na żywo w programie „Bitwa na głosy”.
Gdy zetknę się z kimś z „Szesnastki Rynkowskiego” nie mogę nie pogratulować znalezienia się w jego ekipie. Jak wrażenia po castingach?
Dziękuję serdecznie! Samopoczucie po castingach z minuty na minutę przeradzało się w coraz większą euforię. Były momenty szczypania się w ramię, kiedy myślałam sobie, czy to aby na pewno dzieje się naprawdę. To wspaniałe uczucie, zwłaszcza, że wszyscy wokół naprawdę dają mi dużo siły, wspierają. To miłe. Dla mnie pełnią szczęścia już był fakt, że znalazłam się w grupie przewidzianej na przesłuchania pod okiem samego Ryszarda Rynkowskiego. Z kolei wiadomość o tym, że trafiłam do szesnastki było dla mnie czymś nie do opisania. Starałam się jednak za bardzo nie unosić nad ziemią, bo następnego dnia po castingu trzeba było wrócić do rzeczywistości.
Czy same przesłuchania sprawiły Ci jakąś wielką trudność? Skąd w ogóle pomysł na wzięcie udziału w programie?
Przesłuchania same w sobie nie sprawiają mi żadnej trudności. Najbardziej męczące w tym wszystkim jest czekanie. To nie był mój pierwszy casting, więc wiedziałam, czego można się spodziewać. Czasem nasze domysły nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Nie wiedziałam jednak, jak zostanę odebrana. Najważniejsze, by się nie poddawać. Przebrnięcie przez casting "Bitwy na głosy" utwierdziło mnie tylko w tym przekonaniu, choć jeszcze dzień przed przesłuchaniami w niepewności kręciłam nosem. Do startu namówili mnie ostatecznie moi znajomi, którzy nie pozwoliliby mi zaprzepaścić takiej okazji. Zresztą, sama również nie darowałabym sobie poddania się bez walki. Dziś mogę im za to podziękować, bo dołączenie do takiego programu to dla mnie olbrzymia szansa, niezwykle cenne doświadczenie, możliwość poznania wielu ciekawych osób, nawiązania nowych znajomości.
Muzyka towarzyszyła Ci od zawsze? Szkoliłaś gdzieś swój warsztat wokalny?
Tak, muzyka jest nieodłączną częścią mnie. Nie ma nic piękniejszego niż „gęsia skórka” od słuchania nawet najprostszych dźwięków, kiedy można się nią upajać do woli. Jest do tego odzwierciedleniem aktualnego stanu ducha. Nie zamykam się na żadne gatunki, wszystko ma swój czas. Natomiast co do mojego warsztatu wokalnego, nie szkoliłam go nigdzie. Śpiewam także stosunkowo krótko. Bardzo zazdroszczę tym osobom, które miały możliwość kształcenia się w tym kierunku, pokazywania własnych pozytywów, ukrywając tym samym mankamenty. I dodatkowo właśnie cieszę się, że będę mogła z nimi pracować i również uczyć od nich. Ja, śpiewając, działam instynktownie, tak jak czuję. Prowadzą mnie emocje, rytm danego utworu. Nie twierdzę, że potrafię świetnie śpiewać, cenię dlatego konstruktywną krytykę i potrójnie doceniam fakt, że jestem w szesnastce. Program to więc nie tylko wspaniała przygoda, ale również sposobność ku uświadomieniu sobie własnych braków i umiejętności, szlifowaniu siebie.
Co robisz na co dzień?
Z wykształcenia jestem pedagogiem. Od poniedziałku do piątku pracuję w Urzędzie Gminy w Małdytach. Z kolei w weekendy, z moim serdecznym ostródzkim kolegą Zbigniewem Musiał, zajmujemy się prowadzeniem i graniem różnorodnych imprez. Staramy się jak najefektywniej umilić czas, bawiącym się przy naszej muzyce, gościom.
Posiadasz jakieś szczególne plany związane ze śpiewaniem?
Z reguły staram się nie planować. Uważam, że lepiej nic nie zakładać i być mile zaskoczonym niż robić sobie wielkie nadzieje, a następnie obejść się smakiem. Chciałabym śpiewać! Tak po prostu. A jeśli komuś słuchanie mnie będzie sprawiało przyjemność, to nie potrzebuję już żadnych komplementów. Marzyć trzeba umiejętnie. Stawiać małe, ale pewne kroki. Nie mniej jednak świetnie byłoby stworzyć coś ciekawego, mając styczność z ludźmi, od których można się czegoś nauczyć.
Co powiesz wszystkim, którzy wahają się przed wzięciem udziału w programach typu "Bitwa na głosy"?
Że, jeśli kochają muzykę i czują ją w sobie, niech nie wahają się przed pójściem na casting. Nie można dać się złamać nerwom, bo one najbardziej mogą pokrzyżować nam plany. Warto pozostać wesołym, wyluzowanym, mieć dystans do siebie i innych, ale też sporo pokory i skromności. Nie każdemu się uda, ale jeśli ktoś wie, że to dobra droga, niech się nie poddaje. Nigdy.
Rozmawiała: Katarzyna Buczek
co ja pacze
a co to jest TAEM?