Rangóry, Braniewo, Orneta, Milejewo, Krasny Las, to kierunki, w które coraz częściej udają się amatorzy grzybobrania. I robią to nie tylko w celach typowo konsumpcyjnych, bowiem owoce runa leśnego sprzedają potem m.in na elbląskim targowisku miejskim. Ale pamiętajmy, że wysyp grzybów w lesie oznacza też większą liczbę osób, które nimi handlują i niestety więcej zatruć - Każdy, kto chce kupić grzyby ma prawo zażądać potwierdzenia od sprzedającego, że są one jadalne - mówi Wojciech Szwarc, klasyfikator grzybów na miejskim targowisku w Elblągu.
W Polsce obserwujemy duże zainteresowanie grzybami świeżymi, zbieranymi w celu ich spożycia, dość powszechne jest również spożywanie przetworów grzybowych oraz środków spożywczych zawierających grzyby.
Ale wielu grzybiarzy owoce runa leśnego sprzedaje. I zgodnie z przepisami, każdy handlujący grzybami musi pamiętać o tym, że wcześniej powinien potwierdzić, iż te są jadalne i mogą trafić do sprzedaży - Osoby sprzedające grzyby świeże i suszone muszą posiadać atesty. Takie atesty wydawane są przez klasyfikatora grzybów na grzyby świeże i grzyboznawcę na grzyby suszone - mówi Maryla Strupińska z PSSE w Elblągu. - W Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Elblągu nie ma takiej osoby. Na targowisku miejskim są zatrudnieni klasyfikatorzy grzybów świeżych i oni wydają takie atesty.
Do uzyskania uprawnień klasyfikatora grzybów świeżych potrzebny jest specjalistyczny kurs dla kandydatów na grzyboznawców i zdany egzamin przed komisją powołaną przez Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego. Jak przyznaje Wojciech Szwarc, który jest jednym z takich klasyfikatorów na elbląskim targowisku miejskim, handlujący grzybami nauczeni doświadczeniem, sami zgłaszają się po odpowiednie atesty - Nie zdarza się, aby ktoś tu sprzedawał grzyby "na dziko". I tak np. we wtorek, już o godz. 7 rano stawiło się u nas ośmiu grzybiarzy, którzy akurat wrócili z grzybobrania. Jako klasyfikatorzy sami również chodzimy po targowisku sprawdzając, czy nie pojawił się nowy handlujący plonami runa leśnego.
Grzybiarze chętnie zdradzają, gdzie najczęściej udają się na poranne grzybobranie - To okolice Rangór do Braniewa, Orneta i Milejewo - mówi Wojciech Szwarc. - Ale z tego co mówią wynika, że za dwa tygodnie będzie po grzybach. A teraz jest na co popatrzeć: w koszach i wiadrach śmieją się do nas borowiki, koźlarze - w tym czerwone, maślaki żółte i pieprzniki jadalne, popularnie zwane kurkami.
Jakie normy muszą spełniać grzyby, aby zostały dopuszczone do sprzedaży i na co klasyfikatorzy podczas ich sprawdzania najczęściej zwracają uwagę? - Muszą być one zdrowe, a kapelusz i korzeń nie mogą być rozczłonowane - tłumaczy Wojciech Szwarc. - Nie mogą w nich występować żywe larwy kanaliki oraz zapleśnienie. Do wystawienia atestu konieczne jest okazanie klasyfikatorowi wszystkich zebranych grzybów. Atest obejmuje partię badaną, której maksymalny okres przechowywania wynosi 48 godzin.
Przypominamy także, że w Polsce zakazany jest przydrożny handel grzybami. Niestety na poboczach polskich dróg corocznie widać sprzedających plony runa leśnego - często całe rodziny z dziećmi. Ich klasyfikatorzy i grzyboznawcy już nie sprawdzają.
Mamy tak bardzo wolny kraj, że ludzie nie mogą nawet grzybków sprzedać bo muszą mieć przeprowadzane kontrole i pewnie jest od tych grzybków odprowadzany podatek co by Tuskowi za mało kasy nie było.
te grzyby nie sa z okolic Elbląga komuś na mózg padło sa z borów Tucholskich
no nie wiem, czy tak blisko Elbląga to uzbierali. byłem tydzień temu, objechałem Milejewo, Monasterzysko, Mlynary, bielany, Łęcze,Jagodno, i koniec konców wysuszyłem jeden sznureczek. Grzybiarzy z pełnymi wiadrami też nie spotkałem, i gwoli ścisłości, ślepy nie jestem, wiec to chyba troszkę na wyrost z tym wysypem grzybów...
Jestem za tym, żeby nie kupować grzybów od nieznanych osób. Kupiłam w ubiegłym roku wiaderko grzybów od dwóch mężczyzn. Nie sprawdziłam wszystkich grzybów w ich obecności. Po powrocie do domu okazało się, że w wiaderku były dwa szatany. Całe szczęście, że nie kupił tych grzybów ktoś kto się nie zna na grzybach.
Było jechać do Kadyn powyżej leśniczówki , byś się zdziwił ilością praw ***ów.
Jak platfusy sprzedadzą LASY PAŃSTWOWE to o grzybach zapomnijcie!
Realista, akurat się nie zgodzę z Twym poglądem. Grzyby zawsze powinny być sprawdzane. Nie chodzi tu o wolny kraj a o życie ludzi.