Emocje po pierwszym występie elbląskiej drużyny Ryszarda Rynkowskiego w „Bitwie na głosy” powoli opadają. O tym, czy ten program przerósł ich oczekiwania i jak udaje im się połączyć życie codzienne z przygotowaniami do telewizyjnego show, rozmawialiśmy z Pauliną Hebel, Moniką Kowalczyk i Katarzyną Czoską.
Jakie wrażenia po pierwszym odcinku?
Paulina Hebel: Było strasznie fajnie. Poznałam dużo niezwykłych ludzi. Wielki szacun dla całej obsady za przygotowanie wszystkiego. Przed telewizorami widzimy, jak to wszystko ładnie wygląda, ale przecież ktoś nad tym pracuje. My też mieliśmy bardzo dużo pracy. Taki występ wymaga dużo, dużo pracy wielu osób.
Monika Kowalczyk: Mi bardzo się podobało. Podczas prób wszyscy się zintegrowaliśmy. Mieliśmy szansę lepiej się poznać.
Katarzyna Czoska: Wrażenia są nie do opisania. To trzeba przeżyć. Ten natłok ludzi, sprzętu, świateł, powietrze strasznie suche, gardło szwankuje, dodatkowo jeszcze trema – wszystko naraz. Strasznie dużo skrajnych emocji. Od euforii po strach i zdenerwowanie niczym niewytłumaczalne.
Czy Wasze oczekiwania względem programu się sprawdziły?
Paulina Hebel: Szczerze mówiąc myślałam, że ludzie będą do siebie wrogo nastawieni.
Monika Kowalczyk: Myślałam, że będzie trochę mniej pracy (śmiech). Nie spodziewałam się, że aż tyle będziemy musieli włożyć wysiłku.
Co ze stresem?
Paulina Hebel: Na samym początku był, kiedy słyszałam odliczanie „trzy, dwa, jeden…”. Ale później, kiedy stanęliśmy na scenie i była ta świadomość, że to jest ten moment, na który tak długo czekaliśmy, na który tak długo trzeba było pracować, to nerwy puściły i w grę weszła zabawa i radość z tego, że możemy pokazać, co potrafimy. Każdy powtarzał, że to jest ten moment, w którym możemy promować Elbląg. On jest najważniejszy, to my go reprezentujemy, więc musieliśmy dać z siebie wszystko.
Monika Kowalczyk: Stres był zwłaszcza na początku, jak już wchodziliśmy na wizję. Ale jak już się ustawiliśmy na scenie to emocje powoli zaczęły puszczać i publika zaczęła nas nakręcać.
Katarzyna Czoska: W trakcie, kiedy na telebimie pojawił się film z naszego castingu, siedzieliśmy z tyłu w kulisach, oglądaliśmy to wszyscy rozemocjonowani. Ja się wzruszyłam, pan Ryszard się popłakał. Zresztą myślę, że nie tylko on. Wtedy poczułam, że to za chwilę będzie ten moment i jak dostaliśmy hasło, że mamy się już ustawić na swoich pozycjach, weszliśmy na scenę, zamknęłam oczy i poczułam przypływ gorąca. Pomyślałam, że co będzie to będzie, ja muszę zrobić swoje. Usłyszałam pierwsze dźwięki muzyki i poszło.
Jak układała się współpraca z panem Ryszardem Rynkowskim?
Paulina Hebel: Cały czas był z nami. To było miłe, bo jednak wczuwał się w to, co my robimy. Dawał fajne rady.
Monika Kowalczyk: On cały czas jest z nami. To prawda, że podczas prób daje nam cenne wskazówki.
Katarzyna Czoska: Mogę powiedzieć same pozytywy. To jest taki człowiek. Jest bardzo ciepły, miły, życzliwy, uśmiechnięty. Niektórzy go odbierają jako ponuraka, ale chcę powiedzieć, że to jest totalna nieprawda. Jest naszym dobrym wujkiem. Zagrzewał nas do boju, skandował hasła, których nie mogę przytoczyć (śmiech).
A co ze współpracą z innymi drużynami?
Paulina Hebel: Wszyscy byli bardzo otwarci. Najlepiej nam się współpracowało z ekipą Kamila Bednarka. To niezwykłe doświadczenie. Mogliśmy się wymieniać swoimi doświadczeniami. Jesteśmy w różnym wieku – to też jest atut.
Monika Kowalczyk: Wszyscy byli pozytywnie nastawieni. Myślałam, że będzie jakaś niezdrowa rywalizacja, że wszyscy będą krzywo na siebie patrzeć. Spotkało mnie miłe zaskoczenie.
Katarzyna Czoska: Było mnóstwo pozytywnej energii. Wszyscy byli uśmiechnięci, życzliwi. Zintegrowaliśmy się z nimi.
Jak udało się Wam pogodzić życie osobiste z programem?
Paulina Hebel: W moim przypadku to jest wóz albo przewóz (śmiech). Aktualnie mieszkam w Elblągu i nie jestem w Warszawie w ogóle, chociaż tam się uczę i pracuję. To jest dość duży problem, bo zostawiłam swoje życie tam na rzecz życia tutaj. Sprawy związane z uczelnią staram się załatwić poprzez e-mail’a, telefon. Mam to szczęście, że zarówno w pracy, jak i w szkole ludzie są bardzo wyrozumiali. Jestem mile zaskoczona, że dało się to w miarę pogodzić. Jak człowiek chce, to wszystko się da.
Monika Kowalczyk: Przyznam szczerze, że tego się bałam. Mam studia i dziecko, ale rodzina dużo nam pomaga. A w szkole mam teraz praktyki, więc mogłam sobie to jakoś poukładać. Jak na razie daję radę.
Katarzyna Czoska: Wszystko można, jeżeli się tylko chce. W pracy na szczęście szefostwo patrzy na mnie łagodnie i do tej pory nie robią mi problemów. Mam nadzieję, że nie zmienią zdania. A w domu więcej mnie nie ma, niż jestem. Staram się wykonywać te wszystkie codzienne czynności tak, jak to było do tej pory. Może mi to teraz gorzej wychodzi, ale mam dobre chęci.
No naprawde... fajnie ze ludzie z Elbląga biorą tam udział, ale ja wchodzę tutaj poczytać o Elblągu i co się w nim dzieje a nie kilka informacji tygodniowo o programie w TV. Wiadomo, reklamujecie ich ale jeśli umowa wam pozwala to bez przesady!
Dziewczyny jesteście SUPER! Dacie radę! przecież zostało tylko 9 programów do finału! Trzymamy za Was kciuki i wysyłamy kolejne sms-y!
ten program to jakas masakra
Silnik- wystarczy wyłączyć TV i po sprawie...
Szanowny kliencie, udzielają pożyczek, od 5.000 dolarów 250.000 dolarów w 2% odsetek na-rok, nasza oferta kredytu jest 100% gwarancji i tylko w poważnych klientów. Świadczymy usługi takie jak; Kredyty samochodowe, kredyty mieszkaniowe, mobilny, kredyty kapitałowe, pożyczki działalności, osobiste pożyczki napisz do nas: george_douglas127@outlook.com