Nagrody za teatralne role roku są przyznawane w Elblągu od 2001 roku. Początkowo były to nagrody pieniężne, ale po trzech latach laureaci zaczęli otrzymywać również statuetki "Aleksandra". Nawiązują one do postaci Aleksandra Sewruka. To z jego inicjatywy usamodzielniła się elbląska scena teatralna.
Najważniejszą dla aktorów statuetkę przyznają widzowie. W marcu na info.elblag.pl rozpocznie się głosowanie, za pośrednictwem którego elblążanie będą mogli typować najpopularniejszego aktora lub aktorkę. Aby ułatwić wybór, przedstawimy wszystkich aktorów naszego teatru, którzy brali udział w spektaklach podlegających ocenie.
Jerzy Przewłocki – mąż Beaty Przewłockiej (aktorki Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu). W 1976 roku zdał egzamin eksternistyczny Aktora Dramatu. Od 1996 roku w zespole Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. W swoim dorobku zawodowym ma rolę m.in. Biskupa w spektaklu "O co biega?" Philipa Kinga, w reżyserii Marcina Sławińskiego oraz Rabina w "Skrzypku na dachu" Josepha Steina, w reżyserii Artura Hofmana.
Większość ludzi mimowolnie wierzy w przesądy i ma swoje rytuały. Czy ma Pan jakieś swoje szczególne zwyczaje przed wejściem na scenę?
Nie i nigdy nie miałem. Innym aktorom może to coś przynosi, natomiast nie mi. Słyszałem, że trzeba przydeptać egzemplarz scenariusza jeśli spadnie na podłogę, by nie "położyć" roli. Nie wolno grać utworu Rimski-Korsakowa, ale nie wymienię tytułu, bo jednak jestem przesądny, teraz zdałem sobie z tego sprawę. (śmiech) Nie wolno posiadać pawich piór na scenie, ani nie może stać trumna, ponieważ zwiastuje to śmierć lub zmianę dyrekcji. Nie może rozbić się lustro, bo to też wróży źle.
Czy pomimo dużego stażu na deskach teatru, odczuwa Pan stres związany z premierą sztuki? Jak sobie Pan z nią radzi?
Zawsze. Nie radzę sobie z nią, tylko wchodzę na scenę i ona mija. Nigdy nie zastanawiałem się, czy mnie ona motywuje, jednak zawsze jest.
Teatr to aktorzy, aktorzy to role. Jaki jest Pana sposób na naukę swojego tekstu?
Czytam całe zdania, następnie powtarzam je kilkakrotnie aż się utrwalą. Zdarzy się czasami, że zapomnę tekstu. Wtedy trzeba się ratować i mówić własnym językiem.
Miał Pan jakoś wpadkę, śmieszną sytuację na scenie podczas spektaklu?
Tak, miałem wpadkę na scenie. Powiedziałem tekst inny niż napisał autor, a dokładniej wymyśliłem go na poczekaniu. Żeby było jeszcze śmieszniej, to jeszcze powiedziałem go wierszem.
Czy jest jakaś rola, której Pan by nie zagrał?
Aktor jest człowiekiem do wynajęcia i jeżeli proponuje mu się jakąś rolę, on nie powinien jej odmówić, chyba, że nie pozwala mu na to jego światopogląd. Było wiele ról, które przyjąłem niechętnie. Jestem pracownikiem teatru, więc powinienem brać wszystkie role. Jest jednak takie niepisane prawo teatralne, że jeżeli aktorowi dana rola „nie leży”, ma on prawo iść do dyrektora i poprosić, aby go w niej nie obsadzał. On oczywiście może zrobić tę rolę, ale będzie to robił wbrew sobie i nie będzie ona tak dobra, jak powinna być.
Miał Pan w planach odwiedzić w zeszłym roku Afrykę, udało się to Panu?
Udało mi się. Byłem w Senegalu i Gambii. Byłem nawet przyjęty przez czarnoksiężnika. Teraz planuję kolejną wyprawę, tym razem do Indii.
Mówi Pan o sobie, że jest zagorzałym optymistą, czy w takim razie byłby Pan w stanie objechać rowerem całą Polskę?
Oczywiście. Nieraz o tym myślałem. Niestety nie mogę potraktować tego jako plan na ten rok. Brak kondycji, nie mam już tyle sił. Trzeba mierzyć siły na zamiary, a nie zamiar podług sił.
Z Jerzym Przewłockim rozmawiały
Kamila Jabłonowska i Oliwia Junik
Szanuje i kibicuje Panu :) Miałem okazję poznać, bardzo w porządku i życzliwy człowiek jak i sąsiad no i aktor. :)