Nagrody za teatralne role roku są przyznawane w Elblągu od 2001 roku. Początkowo były to nagrody pieniężne, ale po trzech latach laureaci zaczęli otrzymywać również statuetki "Aleksandra". Nawiązują one do postaci Aleksandra Sewruka. To z jego inicjatywy usamodzielniła się elbląska scena teatralna.
Najważniejszą dla aktorów statuetkę przyznają widzowie. 13 marca rozpocznie się Plebiscyt, za pośrednictwem którego elblążanie będą mogli typować najpopularniejszego aktora lub aktorkę. Aby ułatwić wybór, przedstawimy wszystkich aktorów naszego teatru, którzy brali udział w spektaklach podlegających ocenie.
Maria Makowska – Franceson - Absolwentka Państwowej Wyższej Szkoły Filmowej Telewizyjnej i Teatralnej im. Leona Schillera w Łodzi – 1975. Pracowała w Teatrze Dolnośląskim w Jeleniej Górze, Teatrze im. Wilama Horzycy w Toruniu, Teatrze im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku. Znana z m.in. z roli Babci Cajtla w "Skrzypku na dachu" Josepha Steina, w reż. Artura Hofmana, Manczkina w "Czarnoksiężniku z krainy Oz" Lymana Franka Bauma, w reż. Jerzego Bielunasa czy Tadrachowej w "Moralności Pani Dulskiej" Gabrieli Zapolskiej, w reż. Mirosława Siedlera.
Większość ludzi mimowolnie wierzy w przesądy i ma swoje rytuały. Czy ma Pani jakieś swoje szczególne zwyczaje przed wejściem na scenę?
Przed wejściem na scenę głęboki oddech, skupienie i myślenie tylko z czym się wchodzi na scenę, po co i dla kogo. W przesądy teatralne także wierzę. Wiem, że trzeba przydeptać egzemplarz, gdy spadnie, jak również nie wolno jeść pestek czy gwizdać na scenie.
Czy pomimo dużego stażu na deskach teatru, odczuwa Pani stres związany z premierą sztuki? Jak sobie Pani z nią radzi?
Zawsze odczuwam stres, a radzę sobie z tym różnie. Zazwyczaj skupiam się na tym, co mam zrobić. Nie myślę o niczym innym, wyłączam myślenie. Po prostu potrzebuję ciszy i spokoju, a wtedy zawsze wchodzę na scenę z tym, co mam do powiedzenia.
Teatr to aktorzy, aktorzy to role. Jaki jest Pani sposób na naukę swojego tekstu?
Jadę w tramwaju - powtarzam, jadę taksówką - powtarzam, czy jestem gdzieś w odosobnieniu czy na ławce w parku. Najlepiej "wchodzi" mi tekst do głowy w godzinach rannych, wtedy najlepiej jest mi go przeczytać i zapamiętać.
Miała Pani jakoś wpadkę, śmieszną sytuację na scenie podczas spektaklu?
Takich wpadek było bardzo dużo. Czasami zapomniało się tekstu, czyli przysłowiowa dziura w głowie, a czasem ktoś niespodziewanie wszedł na scenę. Kiedyś była taka sytuacja, że portier wpadł na scenę i zawołał, że mam telefon z Ameryki. Akurat mąż do mnie dzwonił, a wtedy był tylko jeden telefon na portierni, więc to była wielka sensacja, że ktoś dzwoni do mnie z tak daleka. Albo miałam też taką sytuację, gdy grałam Bellę w Kopciuszku. Śpiewałam tam piosenkę, że chciałabym kota, że kot jest najlepszym przyjacielem człowieka, że marzę o kocie i nagle kolega wręcza mi na scenie prawdziwego kota. Wbrew pozorom nie było to Zielone Przedstawienie, tylko czysty dowcip.
Czy jest jakaś rola, której Pani by nie zagrała?
W tym wieku jest wiele ról, których już bym nie zagrała. To, co już miałam zagrać, to zagrałam, a te role, które miałam kiedyś zagrać, gdy byłam młodą dziewczyną, to też nie zagram. Wszystko zależy od roli, tekstu, reżysera i partnera na scenie. Jeżeli dyrektor powierzy mi jakąś rolę i ufa mi, że ja to zrobię, to ja będę starała się to zrobić. Nie ma teraz tak, że można powiedzieć, że dziękuję, ale tego nie zagram.
Przyznała Pani kiedyś, że lubi Pani ekstremalne rzeczy, więc jaka była najbardziej ekstremalna rzecz do tej pory w pani życiu? A może coś specjalnego dopiero Pani planuje?
Dopiero sobie szykuję pewną ekstremalną rzecz. Chciałabym na moje okrągłe urodziny wykonać skok ze spadochronem. Jednak ciągle to planuję, przemyślam. Kto wie, może mi się to spodoba.
Jest Pani osobą, która lubi spacery i ćwiczenia na świeżym powietrzu, czym dla Pani jest sport?
Sport jest dla mnie nieodłącznym elementem życia. Bardzo lubię się poruszać i póki jeszcze jestem w takim stanie, że nie muszę podpierać się laską, to gdzie mogę to się poruszam. Najbardziej lubię chodzić z kijami, a szczególnie gdzieś nad morzem. Dla mnie jest to najlepszy sposób na stres. Wtedy się odprężam i dobrze mi się myśli.
Z Marią Makowską- Franceson rozmawiały
Kamila Jabłonowska i Oliwia Junik
Moja najbardziej ulubiona Pani, Królowa elbląskiej sceny teatralnej. Niezwykła osobowość. Podziwiam i bardzo serdecznie Panią pozdrawiam. Trzymam kciuki.
Uwielbiam, świetna aktorka.