Nagrody za teatralne role roku są przyznawane w Elblągu od 2001 roku. Początkowo były to nagrody pieniężne, ale po trzech latach laureaci zaczęli otrzymywać również statuetki "Aleksandra". Nawiązują one do postaci Aleksandra Sewruka. To z jego inicjatywy usamodzielniła się elbląska scena teatralna.
Najważniejszą dla aktorów statuetkę przyznają widzowie. W poniedziałek, 13 marca, na info.elblag.pl rozpocznie się głosowanie, za pośrednictwem którego elblążanie będą mogli typować najpopularniejszego aktora lub aktorkę. Aby ułatwić wybór, przedstawimy wszystkich aktorów naszego teatru, którzy brali udział w spektaklach podlegających ocenie.
Marcin Tomasik w roku 2001 ukończył Policealne Studium Aktorskie przy Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie. Od tamtej pory zaangażowany jest w zespół artystyczny Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. Znany m. in . Z roli Wolanda w "Mistrzu i Małgorzacie" Michaiła Bułhakowa, w reż. Grigorija Lifanova, Tybalta w spektaklu "Romeo i Julia" Williama Szekspira, w reż Mirosława Siedle ra czy Walerego w "Skąpiecu" Moliera, w reż. Konrada Szachnowskiego.
Większość ludzi mimowolnie wierzy w przesądy i ma swoje rytuały. Czy ma Pan jakieś swoje szczególne zwyczaje przed wejściem na scenę?
Wierzę w przesądy...wiadomo, że w teatrze jest ich wiele. Mam też swoje rytuały. W czasie prób generalnych przychodzę do teatru wcześniej, piję kawę, rozmawiam z kolegami z garderoby . Oczywiście trzeba zrobić charakteryzację, założyć kostium, sprawdzić rekwizyty. To wszystko składa się na działania przed spektaklowe. Przedstawienia są różne i do każdego z nich rytuały są inne.
Czy pomimo dużego stażu na deskach teatru, odczuwa Pan stres związany z premierą sztuki? Jak sobie Pan z nią radzi?
Zawsze odczuwam to „ coś” są to emocje, które trudno opisać, swego rodzaju adrenalina, która nas aktorów w jakimś stopniu zapewne uzależnia.
Teatr to aktorzy, aktorzy to role. Jaki jest Pana sposób na naukę swojego tekstu?
Nie przepadam za nauką tekstu. Jest to najbardziej żmudny etap pracy nad rolą. Później jest już tylko lepiej… Uczę się zazwyczaj rano wtedy organizm jest wypoczęty, świeży… jest jak czysta karta i wtedy więcej "wchodzi" do głowy.
Miał Pan jakoś wpadkę, śmieszną sytuację na scenie podczas spektaklu?
Dużo było takich wpadek, zarówno tekstowych jak i jakiś niezapowiedzianych sytuacji, które najbardziej mnie śmieszą.
Czy jest jakaś rola, której Pan by nie zagrał?
W „ Weselu ” Wyspiańskiego Stańczyk mówi do Dziennikarza ” … ale Świętości nie szargać to boli. ” Nie zagrałbym roli, która godziłaby w moje uczucia religijne, która zmuszałaby mnie do znieważenia świętych symboli.
Jest Pan perfekcjonistą i lubi mieć Pan wszystko zapięte na ostatni guzik, ale czy jest w Pana życiu jakaś dziedzina, w której nie zawsze się to udaje?
Lubię mieć wszystko dobrze zorganizowane, ale nie zawsze się to udaje i to zarówno w teatrze jak i życiu prywatnym. Jednak sprawia mi przyjemność, gdy to co robię jest dobrze wykonane.
Określany jest Pan duszą towarzystwa. Ma Pan jakieś swoje sposoby, aby poprawić humor sobie lub swoim najbliższym?
Z tym bywa różnie. Czasami, aby poprawić sobie humor wystarczy posłuchać ulubionej muzyki, przeczytać dobrą książkę, pobyć w gronie najbliższych. Czasami dobrze jest być z samym sobą. Nie ma na to jakiejś dobrej recepty. Osobiście zawsze poprawia mi humor moja córka Daria.
Z Marcinem Tomasikiem
rozmawiały
Kamila Jabłonowska i Oliwia Junik