64-latek z niewielkiej miejscowości na terenie gminy Pasłęk ukradł z terenu posesji sąsiada volkswagena passata. Mężczyzna jeździł nim całą noc. Bladym świtem odstawił auto. Tam już czekali na niego policjanci. Grozi mu kara do 10 lat więzienia.
Zdarzenia miało miejsce (31 maja br. około godziny 21.00). W niewielkiej miejscowości na terenie gminy Pasłęk 64-letni mężczyzna urządził sobe rekonensans u sąsiada, którego nie było w domu. Na posesji stał volkswagen passat, a w stacyjce były kluczyki. Z tą pokusą 64-latek nie mógł sobie poradzić. Wsiadł za kierownicę i odpalił silnik. Dalej było już tylko gorzej. Jak na amerykańskim filmie staranował bramę i pojechał w siną dal. Zwiedzał samochodem pobliskie tereny.
Dojechał nawet do Ornety. Wrócił pod dom pokrzywdzonego dzisiaj po 5-tej rano. Tam już czekali na niego policjanci. Mężczyzna został zatrzymany do wyjaśnienia. Nie był wcześniej karany. Ciąża na nim poważne zarzuty kradzieży z włamaniem. Przyznał się i złożył wyjaśnienia. Powiedział, że ukradł samochód, bo sam nie miał auta. Cała wycieczka zakończyła się w Dniu Dziecka. Jednak sprawą 64-latka nie zajmie się sąd rodzinny. Podejrzany odpowie przed sądem karnym. Grozi mu kara do 10 lat pozbawienia wolności.
Jakub Sawicki, Zespół Prasowy KMP Elbląg
Skoro debil trzymał kluczyki w stacyjce to sam się prosił o kradzież...
Kurła Janusz małpa, nie mógł się oprzeć wdziękowi Paserati HDI u somsiada.