Niedawno w Gazecie Wyborczej można było przeczytać artykuł „Czy da się przeżyć za 899 zł?”, bo właśnie tyle od nowego roku wyniesie minimalne wynagrodzenie. Właśnie, czy da się przeżyć w Elblągu za 899 zł, brutto?
Tyle właśnie wynosi minimalna płaca w naszym kraju. Artykuł ten podnosi problem w całej Polsce, a jaka jest rzeczywistość w naszym Elblągu i okolicach? Nie trzeba chyba zbyt wiele mówić. Każdy z nas dokładnie wie, jak ciężko zdobyć pracę w naszym mieście. Elbląg rozwija się, mamy nowe kino, lodowisko, sklepy, markety, a płace wciąż są jednakowe. Nie dość, że trudno o „dobrą” pracę, to trudno o dobrze płatną pracę.
Wystarczy odpowiedzieć na kilka ofert pracy. Wszyscy niby „na początek” oferują najniższą krajową, a wymagają wykształcenia wyższego, młodego wieku, i wieloletniego stażu pracy. Gdzie młodzi, studiujący ludzie mają nabyć tego doświadczenia zawodowego? A jak już młody człowiek dostanie pracę za minimum krajowe to czy utrzyma się z kwoty ok.650 zł na tzw. ”rękę” - nie sadzę. Nawet małżeństwo, w którym każde z nich zarabia minimum krajowe będzie miało problem z utrzymaniem się, wystarczy tylko, że staną przed decyzją o wynajmie mieszkania, bo o kupnie to mogą pomarzyć.
A co ma powiedzieć na ten temat prawie milion osób w Polsce, które żyją właśnie z takiego wynagrodzenia za pracę? Pracodawcy nie muszą się wysilać, żeby znaleźć porządnego pracownika w Elblągu, wystarczy, że zaoferują najniższe wynagrodzenie, a znajdą na jedno miejsce kilkadziesiąt osób. Ludzie wykształceni, którzy ciężko pracowali na swoje dyplomy chcą pracować nawet za to minimum, trochę więcej niż zasiłek z Urzędu Pracy.
W wspomnianym wyżej artykule możemy przeczytać, iż minimalna płaca w bieżącym roku może jeszcze ulec zwiększeniu – natomiast ekonomiści mają już na to gotową odpowiedź, twierdzą że przyczyni się do wzrostu bezrobocia...
Ludzie ktorzy ciezko pracowali na swoje dyplomy, maja solidne wyksztalcenie prace znajda. Jezeli dochodzi do tego znajmosc angielskiego na srednim poziomie i wyksztalcenie techniczne to w Elblagu nietrudno znalezc prace, bo sam szukalem to wiem. Problem lezy gdzie indziej. "Produkowani" sa niby "magistrowie" po niby studiach, bedacych ucieczka przed np. wojskiem. Skonczenie ich koncz sie zwykle wyjazdem do UK.
to ten co uciekał przed wojskiem "niby magister" dostał ten tytuł za masło? mam rozumieć? jakoś nie chcę mi się wierzyć w takie bzdury. jak pracuje i zaocznie się uczę to za trzy lata będę niby magister, przyjmij kolego do wiadomości ze takich niby magistrów będzie coraz więcej. a są to ludzie pracowici i zaradni, a nie jak co nie którzy mają bogatych rodziców i chodzą na studia i niby tak przykładnie sie ucza na imprezach chyba (nie generalizuje oczywiście) pozdrawiam i zycze zaradnosci zyciowej:)