„Lot nad kukułczym gniazdem” w warstwie metaforycznej jest utworem o wolności, bezradności wobec narzucanych rygorów i dobrowolnym wyrzeczeniu się samego siebie. Rzecz dzieje się w szpitalu dla umysłowo chorych, już przy wejściu widzów witali wariaci w pidżamach.
Uwagę przykuwa jednak nowoczesna oprawa spektaklu – laserowe światło, sztuczny dym. W książce Kena Keseya narratorem jest Wódz Bromden, w przedstawieniu również pełni podobną funkcję, widz słyszy bowiem jego myśli – fantastyczne i odzierające z człowieczeństwa są to przemyślenia. Kluczowymi postaciami są jednak siostra Ratchet (Teresa Suchodolska–Wojciechowska) i McMurphy (Jacek Wojciechowski), miedzy którymi rozgrywa się zasadnicza walka „o duszę”. I tak, kiedy spektakl się rozpoczyna poznajemy szulera, dziwkarza i kombinatora, który stopniowo poddawany „obróbce” szpitalnych zasad, programu i terapii grupowej, staje się człowiekiem złamanym, zwyciężony i bez żadnych ludzkich odruchów.
Siostra Ratchet, z kolei, początkowo jawi się jako poukładana, siostra z doświadczeniem, ale już wkrótce nikt chyba nie ma najmniejszych wątpliwości, że pod gładką powierzchowności kryje się prawdziwy tyran lubujący się w torturach, poniżaniu i pozbawianiu godności każdego. Słabi mentalnie pacjenci szpitala dobrowolnie poddali się oddziaływaniu rygoru, czują się dzięki temu bezpieczniej, przecież nie muszą samodzielnie myśleć i ponosić żadnych konsekwencji. Wiaczesław Żiła w swojej inscenizacji pozwala, aby napięcie stopniowo narastało, w pewnym sensie, bawi się też uczuciami widza, „podpuszcza” go, dając najpierw nadzieję, a później ją nagle odbierając.
Scenografia, jaką stworzyli Sobczakowie, jest surowa i zimna, jak siostra Ratchet i jej zasady. Ten bezwzględny „kombinat” w niczym nie przypomina szpitalnych sal, porządek i nieskazitelna czystość istnieją tu przede wszystkim. W tym poukładanym świecie nie ma miejsca na jakąkolwiek manifestację indywidualizmu jednostki – to królestwo siostry Ratchet. Nawet jeśli ktoś zna już książkę Kena Keseya i oglądał film Milosa Formana będzie z zainteresowaniem śledził akcję spektaklu, pomimo że zna fabułę.
Fot. www.teatr.elblag.pl