Upalna środa (11.06) to dobry dzień na spędzenie czasu w klimatyzowanym, chłodnym pomieszczeniu. Ci, którzy skorzystali z zaproszenia by spotkać się z Melpomeną na Scenie przy stoliku, byli podwójnie ukontentowani.
Choć czytana tego dnia sztuka "norway.today", współczesnego dramaturga Igora Bauersima, zapowiadała się przygnębiająco i wydawała zbyt ciężka na słoneczne, czerwcowe popołudnie, okazała się znakomitym materiałem gloryfikującym życie.
Często, gdy nie wszystko układa się tak jakbyśmy chcieli, mamy skłonności do dramatyzowania, błędnego często poczucia, że wszystko straciło sens, a nasze życie nie ma przyszłości. Gdy takie przekonanie dopada młodego, w dodatku zagubionego i samotnego człowieka, jedyne rozwiązanie upatruje on w zakończeniu swej udręki.
Na taki pomysł wpadli bohaterowie sztuki "norway.today". Julia (Marta Masłowska) i August (Piotr Szejn) poznają się w internecie. Rozmawiając ze sobą postanawiają razem popełnić samobójstwo skacząc z norweskiego fiordu. Inspiracją do napisania sztuki było życia, a właściwie śmierć dwojga młodych ludzi, Austriaczki i Norwega, którzy poznali się w wirtualnym świecie, a znajomość i życie zakończyli skacząc w przepaść.
Bohaterów sztuki poznajemy w przeddzień realizacji zaplanowanego samobójstwa. Młodzi ludzie, którzy dopiero poznają się w realnym świecie, poprzez rozmowy i próby nagrania pożegnań dla rodzin, dochodzą do wniosku, że warto pozostać jeszcze wśród żywych. Ostatecznie rezygnują z drastycznego zakończenia swego życia.
Chociaż Scena przy stoliku ma formułę czytania przez aktorów ról oraz przekazywania przez narratora didaskaliów, wcielającym się w postaci, pracującym wyłącznie głosem artystom udało się przenieść widzów na zimną norweską skałę, do rozbitego niedaleko urwiska namiotu i nad sam skraj fiordu. Plastycznie opisane sceny okazywanej sobie czułości, rozterki i wątpliwości rodzące się podczas rejestrowanych kamerą pożegnań z bliskimi, wstrzymywały oddech widzów, którzy zastygli w oczekiwaniu ostatecznej decyzji młodych ludzi.
Trzeba przyznać, że ostatnie przed wakacjami spotkanie ze sztuką przy stoliku, mimo przygnębiającego tematu, ostatecznie napawa optymizmem i radością życia.
Martwa Scena. Mierny Teatr. To już rodzaj agonii intelektualnej. Tego Teatru nie uratowałby nawet śp. Konstanty Puzyna !.
byłeś widziałeś nie . Bo szkoda czasu. ale wypowiedzieć się to i owszem. zobacz . powiedz co jest nie tak. ale merytorycznie
bardzo fajne zdjęcia