O tym, co gra nam w duszach nad jednym morzem, rozmawiam z Martą Eisler-Wrzeszcz, koordynatorem projektu „International Theatre – Joint Cultural – Workshops in the South Baltic Region”.
Dlaczego piosenka?
Dlatego że realizowaliśmy wcześniej różnego rodzaju projekty z teatrami z Ukrainy, Portugalii, Anglii i postanowiliśmy, że chcemy pójść o krok dalej. Na pewno spektakl muzyczny czy też warsztaty tego rodzaju są dużo trudniejszym wyzwaniem. I chyba właśnie dlatego, żeby się zmierzyć i mieć doświadczenia na przyszłość.
Czy bardów i piosenki, które zaprezentują zespoły, aktorzy wybierali sami, czy zostało im to narzucone?
Aktorzy nie wybierali, ale z każdej strony mieliśmy informację na temat utworów, które dana grupa chciałaby zaśpiewać. Tak naprawdę scenariusz został skonstruowany przez Andrzeja Ozgę. Także on w sumie narzucił te piosenki. Niemniej jednak mieliśmy jakiś tam wpływ na dobór tego repertuaru. Liczyły się także nasze wcześniejsze doświadczenia. Robiliśmy już wcześniej piosenki Osieckiej, Młynarskiego, Grechuty. Chcieliśmy skorzystać z tego, co już mamy, żeby było nam troszeczkę łatwiej. Poza tym są to tego formatu artyści, że idealnie wkomponowali się w ten projekt.
Czy ze strony szwedzkiej i litewskiej są to też tak ważni dla nich artyści?
Tak. Litwini wybrali piosenki troszeczkę starsze i współczesne. Myślę, że poszli tym samym tropem jak my. Jeżeli chodzi o Szwedów. Oni to zrobili trochę inaczej – pokażą przekrój przez ostatnie wieki. Mają w swoim repertuarze i bardzo archaiczne piosenki sprzed kilkuset lat, ale też współczesny hip-hopowy utwór. Zrobili taki przegląd najważniejszych kawałków symbolicznych dla Szwecji.
Z tego co rozumiem, to artyści oprócz tego, że będą śpiewać swoje narodowe piosenki, to będą także prezentować „siebie nawzajem”?
Jest taki pomysł, żeby jedna piosenka szwedzka, jedna litewska zostały wykonane przez polski zespół. Tak samo jest w przypadku Szwedów i Litwinów. Także każda z grup wykona dwie w „obce piosenki”, przetłumaczone na język rodzimy. „Małgośka” będzie zaśpiewana po litewsku przez Litwinkę.
Ciekawe, jak to wyjdzie interpretacyjnie.
Wyszło bardzo ciekawie. Myślę, że publiczności będzie się podobać. Poza tym jest to interesujące doświadczenie dla widza, który zna piosenkę doskonale, usłyszeć nagle coś, co gdzieś tam mu dźwięczy w głowie i w duszy gra w wykonaniu zupełnie innym i w innym języku. Na pewno pierwsze wrażenie jest skądś to znam i potem jest szukanie.
Jesteśmy zalewani piosenką anglojęzyczną. Jak wiele można odkryć w utworach szwedzkich i litewskich, które tak naprawdę są nam obce?
Generalnie skupiając się na wyborze utworów, każdy z krajów sięgnął do repertuaru piosenki poetyckiej, gdzie można znaleźć głębię, czytać między wierszami. Słuchając litewskich piosenek, bo są to utwory rockowe i bardzo piękne, przyjemne ballady, wydaje mi się, że są bardzo zbliżone charakterem naszych. Jeżeli chodzi o szwedzkie, to ze względu na przekrój czasowy troszeczkę się różną. Niemniej jednak na pewno każdy z tych utworów ma jakiś charakter, historię, jest osadzony w pewnych realiach. Niektóre są o podłożu historycznym, inne bardzo współczesne, ale każda z tych piosenek zawiera coś interesującego. Po prostu jest ciekawa. Myślę, że dobór był bardzo trafiony.
Nas czym polega interaktywność tego przedsięwzięcia?
Moderatorzy, którzy są troszeczkę spikerami i prowadzą cały ten spektakl, angażują widzów poprzez swoje działania, różnego rodzaju pytania w formie quizu. Przekazują tak samo treści edukacyjne, żebyście mogli Państwo więcej się dowiedzieć na temat utworów i artystów. Nie mogę zdradzić wszystkiego. Trzeba przyjść i zobaczyć, żeby się przekonać, jak to wygląda.
Czy spodziewacie się różnych reakcji publiczności w zależności od tego, w jakim kraju będziecie?
Szczerze mówiąc, nie zastanawiałam się nad tym. Myślę, że wszędzie zostanie to przedsięwzięcie odebrane bardzo entuzjastycznie, ale ciężko jest mi powiedzieć, jakie będą opinie. Na pewno w spektaklu postaramy się, żeby było na co popatrzeć i czego posłuchać, żeby każdy widz wyszedł zadowolony z uśmiechem na twarzy. Ale jakie będą reakcje, ciężko jest mi powiedzieć.
W takim razie zostawmy ten temat na zakończenie projektu
Nie mogę się doczekać, bo sama jestem ciekawa.
Rozmawiała – Dominika Lewicka-Klucznik