- Współpraca ukraińsko-polska daje niesamowite efekty. Byłem w Gdańsku na koncercie zespołu Voo Voo i Haydamaky. Ich współpraca jest czymś wybitnym. Taka współpraca, albo ta między Teatrem ukraińskim i polskim, a co za tym idzie, realizacja wspólnego programu kulturalnego i kontakty robią więcej niż politycy. Bo kontakty między ludźmi mają większe znaczenie niż polityka – mówi reżyser Wiaczesław Żiła w rozmowie z Karoliną Śluz.
Miłośnikom elbląskiej sceny teatralnej Wiaczesław Żiła jest doskonale znany. Dla Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu wyreżyserował takie spektakle jak: „Lot nad kukułczym gniazdem”, „Policja” oraz „Niedźwiedź i oświadczyny” oraz „Mazepę” – spektakl, którego premiera już w najbliższą sobotę, 7 listopada.
Już piąty rok współpracuje Pan z elbląskim Teatrem. Jak ta współpraca się układa?
Myślę, że gdybym źle pracował to dyrektor Mirosław Siedler nie zapraszałby mnie ponownie.
Po „Locie nad kukułczym gniazdem”, „Policji”, „Niedźwiedziu i Oświadczynach” zdecydował się Pan na realizację „Mazepy” Juliusza Słowackiego. Dlaczego akurat ta sztuka?
Jeżeli mówimy o „Mazepie” to najpierw musimy powiedzieć o Juliuszu Słowackim. Rok 2009 jest rokiem Słowackiego, a ten urodził się na Ukrainie w mieście Krzemieniec niedaleko Tarnopola, gdzie pracuję w Teatrze. Mało tego w Tarnopolu znajduje się gimnazjum Juliusza Słowackiego.
Utwór „Mazepa” na początku XX wieku został wystawiony w Teatrze w Tarnopolu, który został zrealizowany przez wybitnego ukraińskiego reżysera.
Na początku XX wieku „Mazepa” była bardzo popularna. Teraz z dyrektorem Mirosławem Siedlerem wymyśliliśmy, że w rok Juliusza Słowackiego zrealizowany zostanie spektakl, który wyreżyseruje ukraiński twórca pochodzący z tego samego miejsca, z którego pochodzi Juliusz Słowacki. Następnie ten spektakl będzie reżyserowany przez Mirosława Siedlera w Tarnopolu. Naszym marzeniem jest, żeby dwa zespoły razem zagrały „Mazepę”.
Tak jak w zielonym „Tangu”?
Podobnie, ale ta współpraca będzie jeszcze większa. Mazepa jest dla Ukrainy ważną postacią, służył przy królu Janie Kazimierzu. Ten moment jego służby jest inspiracją wybitnych poetów i pisarzy czymś nadzwyczajnym, bo o służbie Mazepy u Jana Kazimierza pisali: Bayron, Hugo, Goethe, Puszkin i wielu innych. Jest więc w tym coś ciekawego.
Współpraca ukraińsko-polska daje niesamowite efekty. Byłem w Gdańsku na koncercie zespołu Voo Voo i Haydamaky. Ich współpraca jest czymś wybitnym. Taka współpraca, albo ta między Teatrem ukraińskim i polskim, a co za tym idzie, realizacja wspólnego programu kulturalnego i kontakty robią więcej niż politycy. Bo kontakty między ludźmi mają większe znaczenie niż polityka.
Proszę powiedzieć coś o spektaklu „Mazepa”, do którego właśnie trwają próby. Czy to będzie coś w wersji współczesnej, tak jak to jest teraz modne, czy raczej trzyma się Pan tradycji?
Nie robimy wersji współczesnej, bo z powagą traktujemy Juliusza Słowackiego. Ale patrzymy na ten utwór z dzisiejszej pozycji, a jednocześnie wchodzimy w głąb tego co było w przeszłości. Historia, którą zobaczymy mogłaby zdarzyć się dzisiaj lub kilkaset lat temu. Opowiada o miłości, zazdrości, emocjach, duszy człowieka, czyli o wszystkim tym, czym żyją ludzie.
Czy Teatr polski i ukraiński różnią się od siebie?
Dzisiaj nie ma żadnych różnic. Zdarzają się inne zasady, ale to są drobiazgi. Ludzie na Ukrainie i w Polsce są podobni.
Publiczność również jest podobna?
Taka sama. Miłość jest tym samym i dla Ukraińca i dla Polaka, Francuza i Anglika. Zazdrość jest dokładnie taka sama. Wszystkie zasady życia są podobne, bo wszyscy jesteśmy do siebie podobni. Może mentalność jest trochę inna, ale tylko trochę i nie ma to większego znaczenia.
Przy realizacji tego spektaklu współpracuje Pan z aktorami, którzy dopiero rozpoczęli swoją współpracę z Teatrem im. Aleksandra Sewruka: z Hanną Świętnicką – Grabowską, Krzysztofem Grabowskim i Pawłem Skowronem. Ponadto, Paweł Skowron, debiutuje na scenie teatralnej jako profesjonalny aktor. Jak się Panu z nimi pracowało?
Nie chcę być prorokiem, ale myślę, że mają predyspozycje, żeby zostać gwiazdami polskiego Teatru.
„Mazepa” to kolejny spektakl, który realizuje Pan z elbląskim zespołem i po raz kolejny zaprosił Pan do współpracy tych samych scenografów i aktorów takich jak: Teresa Wojciechowska- Suchodolska, Jacek Gudejko, Mariusz Michalski, Lesław Ostaszkiewicz, Jerzy Przewłocki. Dlaczego?
Podoba mi się współpraca z nimi. Jest między nami pełne porozumienie. Patrzymy w jedną stronę i stąd ten sukces, który osiągamy. I tyle.
Dlaczego elblążanie powinni przyjść na „Mazepę”?
Po pierwsze, to jest klasyk. To jest poezja, kultura, głębokość myśli, postaci, emocji. Oprócz tego będzie coś nowego. Czegoś takiego w elbląskim Teatrze jeszcze nie było. Mam nadzieję, że to co widzowie zobaczą zaciekawi ich i może wniesie coś nowego dla rozumienia Słowackiego. Myślę, że ten spektakl rzuci też nowe spojrzenie na tę naszą ukraińsko-polską współpracę, bo ja jako reżyser nie myślę schematycznie.