Tekst pt. „Idź się leczyć” daje do zrozumienia, że tak naprawdę każdy z nas potrzebuje terapeuty. Dobrze gdy jest to specjalista, ktoś kto wie jak można nam pomóc. W życiu często mamy swoich prywatnych terapeutów. Są to osoby, przed którymi po prostu się wygadujemy. I to też w jakiś sposób pomaga.
W miniony czwartek, 19 lutego na Małej Scenie w Teatrze im. Aleksandra Sewruka odbyło się kolejne spotkanie z cyklu „Sceny przy stoliku”. Jak czytamy na stronie teatru, nie są to realizacje sceniczne, nie są to także zwyczajne próby czytane, a prezentacja utworów, zawierająca elementy ”sznytu” reżyserskiego, z nieokreślonymi precyzyjnie sytuacjami, ale nakreślonymi portretami psychologicznymi postaci. Aktorzy występują raczej bez kostiumów, ale mogą posługiwać się najważniejszymi dla fabuły rekwizytami. Spotkania te mają na celu także wysondowanie, na ile publiczność jest w stanie zainteresować się danym utworem. Istnieje możliwość realizacji scenicznych, tych utworów, które spodobają się słuchaczom. Ten zabieg w jakiś sposób zmusza słuchacza do wnikliwej obserwacji relacji między bohaterami. Brak „efektów” sprawia, że nie rozpraszamy się, a skupiamy się na dialogu między ludźmi. A potem możemy skonfrontować swoje refleksje z innymi słuchaczami.
Tym razem publiczność miała okazję wysłuchać tekstu Inki Dolwasz pt. „Idź się leczyć” zaprezentowanego przez aktorów Irenę Adamiak oraz Tomasza Czaję.
Dlaczego próbując rozwiązywać swoje dorosłe problemy często sięgamy do wczesnego dzieciństwa? Czy rzeczywiście nasze zachowania są kalką zachowań naszych rodziców? Dlaczego popełniamy błędy, których najbardziej chcemy uniknąć? Te i inne pytania zadawali słuchacze podczas wczorajszej dyskusji.
- Próbując rozwiązywać swoje problemy bardzo często sięgamy do swojego wczesnego dzieciństwa – spostrzegła jedna z uczestniczek spotkania z cyklu „Sceny przy stoliku” i dodaje – Na przykładzie postaci, które poznaliśmy zauważamy, że to dzieje się w życiu dorosłym jest niestety przełożeniem naszego dzieciństwa. Bohaterowie „Idź się leczyć” byli niekochani, niedoceniani, nieszanowani przez rodziców. To wszystko przełożyło się na ich związki. I to jest niepokojące.
- Odniosłam wrażenie, że to jest bardzo inteligentnie napisany seans terapeutyczny. To nie jest sztuka, którą się przeczyta i po prostu i zyska się jakąś ogólną wiedzę na temat ludzi, a jest to sztuka, która mocno dotyka naszej podświadomości – mówiła aktorka Irena Adamiak i spytała - Ciekawa jestem czy Wy słuchając też mieliście takie wrażenie, że nagle przestajecie słuchać co mówią bohaterowie, a zaczynacie zadawać sobie pytania dotyczące własnej podświadomości?
Ten tekst niewątpliwie zmusza do zadania sobie pytań, których być może nigdy wcześniej sobie nie zadawaliśmy. Na pierwsze spotkanie z terapeutą bohaterka przychodzi pełna żalu. Do męża, do dzieci. Czuje się niepotrzebna. We własnym domu nie ma swojej przestrzeni, nie może być sobą. Jej jedyną ucieczką jest malowanie. Potem spostrzega jak wielki wpływ na jej relację z najbliższymi miały relację z rodzicami. W dzieciństwie gdy było jej źle rysowała. Najczęściej pod stołem. To była jej własna przestrzeń. Teraz nie ma na to czasu. Albo raczej czuje się zablokowana. Widzi drzwi. Te drzwi towarzyszą jej przez całe życie. Są w domu rodzinnym, od pokoju, od jej mieszkania, sypialni, w niej. Rolą terapeuty jest pomóc jej przekroczyć te drzwi. On podpowiada jej jak to zrobić, reszta należy do niej. Po kilku spotkaniach udaje się. Kobieta zauważa, że nie musi być bierna. Przekracza drzwi. Decyduje się na poważną rozmowę z mężem.
W pewnym momencie następuje zamiana ról. Pacjentka staje się terapeutką. Jej terapeuta ma podobne problemy. Jemu żona też ciągle „coś wmawia”. Wygaduje się swojej pacjentce, a potem za jej pomocą odkrywa źródło swoich problemów.