„Cywilizowali” Indian, teraz „cywilizują” Irakijczyków. Błędne jest założenie, że wyłącznie Amerykanie zabijają, bo biorą w tym udział też Polacy, również elblążanie. Jakim prawem, demokratyczna Ameryka ma prawo wdrażać na Bliskim Wschodzie własne schematy kulturowe? Dlaczego, żądając poszanowania dla swoich praw, tradycji, kultury, nie szanuje kultury innej niż swoja? Kto wskazał, że to cywilizacja zachodnia ma decydować, która kultura jest „bardziej cywilizowana” i, czy ma prawo „nawracać barbarzyńców”? To tylko niektóre z pytań, jakie nasuwają się po obejrzeniu "Essential Killing”, najnowszego filmu Janusza Skolimowskiego. Dodajmy, filmu znakomitego, nagrodzonego już na 67. Festiwalu Filmowym w Wenecji. Znakomite ujęcia, które dają widzowi wrażenie, że stoi tuż obok i to bez modnego trójwymiaru oraz muzyka, która sprawia, że gdy bohaterowi brakuje tchu, odbiorca również wstrzymuje oddech to dodatkowe powody, dla których warto obejrzeć ten film.
O wojnach, misjach pokojowych w Iraku czy w Afganistanie, przeciętny człowiek wie tyle, ile się dowie z przekazów medialnych. Nie mówi się o żołnierzach, którym takie misje przewracają psychikę i życie do góry nogami. Tak jak nie mówi się o tym, że z rąk żołnierzy, ukształtowanych w państwach demokratycznych, życie tracą ludzie, także cywile.
„Essential Killing" opowiada historię jeńca amerykańskiego wojska , który w końcu trafia do środkowej Europy i tam w wyniku zbiegu okoliczności ucieka z transportu więźniów. Nie jest określone, czy obraz dotyczy działań w Iraku, czy w Afganistanie. Nie miejsce i nie „cywilizowana” nacja jest tu najważniejsza. Najistotniejsze jest zabijanie.
Jesteśmy oswojeni z informacjami typu: „amerykański (lub polski) żołnierz zginął z rąk talibów”. Skolimowski sprawia, że widz staje po stronie, jak się powszechnie uważa, „złego, fanatycznego terrorysty”, trzyma stronę tego, który zabijanie ma we krwi. Nie odstępujemy od tego, nawet gdy piłą odrzyna głowę europejczykowi.
Film obfituje w krwawe sceny. Lecz to nie one wstrząsają. Znacznie bardziej poruszająca jest scena, gdy bohater Skolimowskiego spotyka kobietę z niemowlęciem. Początkowo widz jest przekonany, że kobieta zostanie zabita. Jest to moment, w którym odbiorca zdaje sobie sprawę, że jeżeli bohater zabije kobietę i karmiące dziecko, wówczas skończy się jego empatia dla niego. Jeniec napada na kobietę, trzymając w ręku broń, obnaża ją i ssie jej pierś. Powodem tej napaści nie jest głód seksualny, a głód jedzeniowy. Bowiem piersi kobiety wypełnione są mlekiem. Po zaspokojeniu głodu, jeniec odchodzi, zostawiając matkę z dzieckiem przy życiu. Okazuje się więc, że są świętości ponadkulturowe, nawet między kulturami tak różnymi jak kultura zachodnia i Bliskiego Wschodu.
Całość kończy scena z białym, wychudzonym, zakrwawionym koniem. Jest to koń łudząca podobny do konia czwartego Jeźdźca Apokalipsy, Jedźca symbolizującego śmierć.
Po „Essential Killing" nie należy się spodziewać odpowiedzi na jakiekolwiek pytania. Jest to obraz, który nas do tych pytań skłania.
Film jest grany w Światowidzie dzisiaj (poniedziałek) o godzinie 19.00 i 20.45, a w kolejnych dniach o godzinie 20.00. Cena biletu wynosi 12 złotych.
Świetny film...Polecam
więcej takich filmów, proszę!
Kazda wojna i każde zabijanie jest złem - ale prawda leży pośrodku. Każda strona konfliktu ma swoje racje, a my widzimy sprawę taką jaką przedstawiają media.