Im głośniej o parytetach tym więcej wątpliwości. O tych wątpliwościach w siedzibie naszej redakcji redakcji rozmawialiśmy z Jadwigą Król, członkinią Rady Programowej i pełnomocniczką Kongresu Kobiet oraz Danutą Tchoroską, dyrektorką szkoły „Cosinus”. Przedstawiamy relację z dyskusji na temat równości kobiet w polityce.
Kongres Kobiet Polskich zbiera podpisy pod projektem ustawy o wprowadzeniu parytetów płci na listach wyborczych. Po zebraniu co najmniej 100 tysięcy podpisów jeszcze w tym roku projekt trafi do Sejmu. Projekt ustawy jest realizacją jednego z głównych postulatów, które powstały podczas czerwcowego Kongresu Kobiet Polskich w Warszawie. Zbieranie podpisów odbywa się w ramach Komitetu Obywatelskiego "Czas na kobiety".
Czym zajmuje się komitet „Czas na Kobiety?
Jadwiga Król: Wiele osób myśli, że Komitet „Czas na kobiety” to ruch partyjny. A „Czas na kobiety” to ruch ponad podziałami. Nas nie interesuje przynależność partyjna osób. To nie jest partia, a ruch kobiecy, który powstał po to, żeby jak najwięcej kobiet znalazło się w sejmie, sejmikach, radach gminy, powiatu. Nie interesuje nas czy to będzie osoba z PO, z Pis-u czy SLD.
Ci, którzy nie byli na Kongresie Kobiet myślą, że kobiety, które są zaangażowane w zbieranie podpisów robią sobie kampanię wyborczą. A to jest ruch obywatelski. Skupiamy wszystkie kobiety z różnych grup politycznych i społecznych.
Gdy będzie więcej kobiet w sejmie, to kobiety będą miały coś do powiedzenia. Gdy nie ma większości to najczęściej sprawy kobiet są spychane na margines.
Danuta Tchoroska: Chodzi o podniesienie świadomości kobiet , po to, żeby brały udział w decydowaniu o swojej przyszłości.
Karolina Śluz: Czy mogłaby Pani podać przykłady znanych kobiet, które będąc zaangażowane w działania „Kongresu Kobiet”, jednocześnie prezentują różne ugrupowania polityczne?
J.K. Pani Jolanta Kwaśniewska, Pani Maria Kaczyńska, Pani Henryka Bochniarz, Profesor Magdalena Środa, Pani Izabela Jaruga-Nowacka…i wiele innych. Są to osoby, które przynależą do określonej partii lub są bezpartyjne.
Artykuł 33 Konstytucji mówi, że mamy równe prawa do życia codziennego. Jeżeli jednak 80 % w sejmie i 90% w senacie to są mężczyźni to to nie jest demokracja.
K.Ś. Ale kobiety nie mają zakazu startowania w wyborach. Mogą startować tak samo jak mężczyźni.
J.K. Ja startowałam w wyborach, więc wiem jak to wygląda. Kobiety mówią, że polityka jest brudna, ale to właśnie one wprowadzają dobre obyczaje. Od wieków świadomość kobiety jest taka, że ona ma się zajmować dziećmi, domem i pracą. Już od małych dziewczynek wymaga się, że mają być grzeczne i ułożone. Chłopiec może się awanturować i bić. I tak też jest z polityką. Od wieków to mężczyźni siedzieli w polityce. Większość kobiet popiera, żeby uświadamiać kobiety, żeby dać im szansę, żeby one zaistniały w tej polityce. A czy się sprawdzą? No to zobaczymy.
K.Ś. Wokół działalności „Kongresu Kobiet” pojawia się szereg wątpliwości. Intencje Kongresu Kobiet nie są do końca rozumiane . Samo słowo „parytet” jest różnorodnie pojmowane. Proszę wyjaśnić co oznacza to pojęcie.
J.K. Słowa „parytet” raczej nie używam, bo to nie jest polskie słowo. Wolę słowo „równość”.
K.Ś. Czy Panie walczą o równość rozumianą dosłownie, czy to znaczy, że chcecie, żeby w sejmie i senacie było 50% kobiet?
J.K. Jeżeli zbierzemy ponad sto tysięcy podpisów wtedy projekt ustawy, który jest sporządzony trafi do Komisji w Sejmie, później na obrady sejmowe to jest szansa, że właśnie tak będzie.
Najlepiej byłoby gdyby prawo było sprecyzowane tak, że lista wyborcza , która nie spełnia warunków równości nie mogła być zarejestrowana jako komitet do wyborów. Jeżeli tego nie będzie to wszystko się rozbije. W innych krajach wprowadzane były kary, ale to nie zdało egzaminu, bo partie polityczne wolały zapłacić karę niż żeby na liście była wymagana liczba kobiet.
D.T: Czy będzie 50% kobiet w Sejmie i Senacie? Tego nie wiemy. Na razie walczymy o to, żeby 50% kobiet było na liście wyborczej. A jak będzie wyglądał stosunek społeczeństwa do wyboru tych kobiet to jest inna sprawa. To wyborca zadecyduje czy będzie chciał zagłosować na Panią Kowalską czy na Pana Kowalskiego.
K.Ś. Co oznacza „równość na listach wyborczych”? Czy to znaczy – jak się powszechnie sądzi – że kobiety maja mieć pierwsze miejsca?
J.K. Nie. W innych krajach to jest na przemiennie. Na razie mówimy o równości, czyli pół na pół. A o kolejności będą decydowały partie. Mam nadzieję, że partie pójdą dalej i te pierwsze oraz ostatnie miejsca będą dla kobiet.
K.Ś. A co będzie jeżeli „Kongres Kobiet” wywalczy równość na listach wyborczych, a nie będzie chętnych kobiet?
.K. Kobiety nie chcą aktywnie uczestniczyć w polityce, bo taka jest tradycja. Ale powoli, krok po kroku uświadamiamy kobiety, że o naszym życiu bez nas, absolutnie nie może nikt decydować. Są spotkania, rozmowy, będą konferencje.
W innych krajach europejskich jest tak, że jak nie ma 50% kobiet to są puste miejsca, bo mężczyźni nie widzą potrzeby, żeby kobiety były na tych listach. Nie wiemy jak to będzie u nas. Na razie uświadamiamy kobiety i chcemy, żeby projekt ustawy wszedł w życie i, żeby na listach było 50% na 50%.
K.Ś. Bycie matką, żoną, pracownikiem – to są role, które ma do spełnienia współczesna kobieta. Czy w takim razie możemy od nich oczekiwać, żeby oprócz tego wszystkiego zajmowały się jeszcze polityką? Czy znajdą na to czas i energię?
J.K. A gdzie jest partnerstwo? Ma być partnerstwo między kobietą, a mężczyzną. Jest bardzo dużo mądrych i wykształconych kobiet, którym się przypisuje opiekę nad dzieckiem, domem i tak dalej. A tam, gdzie zapadają ważne decyzje o tym jak mamy żyć, decydują mężczyźni.
K.Ś. Jeżeli mówimy o partnerstwie, to czy zmiana w prawie wystarczy? Wydaje mi się, że potrzebne są raczej zmiany mentalne, bo na taki układ, że mężczyzna zajmuje się dzieckiem i domem, a jego partnerka pracuje zawodowo, wciąż patrzy się co najmniej podejrzliwie.
D.T.: Od czegoś trzeba zacząć.
J. K. Często pada pytanie, czy walka o równość to nie walka o władzę. Odpowiadam, że tak, że jest to walka o równe prawa i o lepsze życie. Jeżeli nie będziemy miały władzy to nie będziemy tego miały. Dlatego rada programowa „Kongresu Kobiet” doszła do wniosku, że pierwszym krokiem ku zmianie jest wejście nowej ustawy. Bez nowej ustawy mężczyźni nie zrobią nic, żeby kobiety pojawiły się w polityce. Początki należą do nas.
D.T. : Proszę zwrócić uwagę jak układane są zadania w szkole. Z ich treści dowiemy się, że tata wbija gwóźdź, a mama sprząta.
M.S. Proszę zauważyć, że w edukacji pracuje więcej kobiet niż mężczyzn. To kobiety kształtują przyszłe pokolenia, a nie mają świadomości, że same tkwią w stereotypach.
J.K. Kobietom się zarzuca, że nie mają odpowiedniego wykształcenia i doświadczenia. A mężczyzn się o to nie pyta. I Pan po AWF-ie rządzi całą Polską. A gdy się tworzą koalicję, to czy ktoś odda swoje stanowisko, bo nie jest kompetentny? Tam nikt nie pyta o to, ale nas pytają.
M.S. Wystarczy tylko spojrzeć jakie kobiety są w parlamencie. Są to kobiety z co najmniej wyższym wykształceniem, które często karierę zawodową poświęciły dla dobra ogółu.
K.Ś. Mężczyźni nie poruszają problemów, którymi żyją kobiety?
J.K. Wiem, że matka, która ma niepełnosprawne dziecko nie ma możliwości by podjąć pracę zawodową. Ona nie z wyboru zostaje w domu, ale z serca. Dostaje na dziecko 560 złotych i albo to dziecko przeżywa ją, albo ona to dziecko. Często bywa tak, że ts kobieta mając lat sześćdziesiąt zostaje sama bez emerytury i bez perspektyw. Matka niepełnosprawnego dziecka może oddać je do zakładu, ale tam nie ma podstawowych fundamentalnych potrzeb, a więc miłości i poczucia bezpieczeństwa. Obecnie powstają boiska, tzw. Orliki. A czy ktoś słyszał, żeby rząd finansował kluby fitness dla kobiet? Miejsca, w których kobiety dbają o zdrowie. A zdrowa kobieta to zdrowa rodzina. O tym mężczyźni nie mówią.
J.K. Kobiety stają przed wieloma wyborami np. Czy kupić dziecku kurtkę na zimę, marchewkę na obiad czy zająć się kampanią wyborczą, która pochłania spore fundusze. Kobieta nie wybierze polityki.
M.S. Ustawa o równości na listach wyborczych mogłaby pomóc zniwelować te problemy, bo jeżeli społeczeństwo wiedziałoby, że kobiety mają taką samą szansę na wygranie wyborów to łatwiej byłoby im uzyskać poparcie, również finansowe. Wtedy więcej kobiet decydowałoby się na aktywne uczestnictwo w polityce.
Czy to znaczy, że mężczyźni nie są nam potrzebni?
J.K. Panowie są nam bardzo potrzebni do życia. Z tym, że jeżeli my będziemy spełnione, szczęśliwe i zadowolone to oni również będą szczęśliwi. I ten dom będzie funkcjonował w miłości, w zrozumieniu i partnerstwie. I o to właśnie walczymy.
Obecnie w polskiej polityce jest około 20% kobiet. W innych krajach europejskiej liczba ta wynosi około 40%, nawet do 50%. Czy mężczyźni lepiej dbają o potrzeby kobiet niż one same?
Przypomnijmy, Komitet Obywatelski „Czas na kobiety” właśnie zbiera podpisy pod projektem ustawy o wprowadzeniu parytetów płci na listach wyborczych. Jeżeli do końca listopada zostanie zebranych 100 tysięcy podpisów, ustawa trafi do Sejmu.
Dlaczego parytet ma nieobowiązywać osób niepełnosprawnych, łysych , brunetów, z nadwagą, karłów itd.itd? Co to ma wspólnego z demokracją ? Zawsze znajdzie się w społeczeństwie jakaś grupa społeczna która będzie domagać się szczególnego traktowania. Z tego co wiem to w Polsce jest więcej kobiet niż mężczyzn, a nieprzekłada się to na podział miejsc na listach wyborczych i w parlamencie.Jeżeli partie polityczne zauważą że kobiety są "lokomotywami" list wyborczych to bez wątpienia umieszczą je na pierwszych miejscach.
Pani Pitera oraz np Jaruga-Nowacka odstręczają mnie od wszelkiej dyskusji na ten temat, jeśli takie kobiety mają wchodzić do polityki to ja jestem przeciw...