Pojawił się kolejny ślad w sprawie makabrycznego znaleziska w Mikoszewie. Wiele wskazuje na to, że we wraku wyłowionym z Wisły, natrafiono na szczątki Andrzeja G., zaginionego przed dziewięciu laty elblążanina. W aucie znaleziono należące do niego dokumenty.
W ubiegłą środę (19 października) policjanci z Nowego Dworu Gdańskiego wydobyli z dna Wisły wrak opla corsy na elbląskich numerach rejestracyjnych. Informację o tym, że w tym miejscu może się znajdować zatopiony pojazd, funkcjonariuszom przekazał Instytut Gospodarki Morskiej w Gdańsku.
We wnętrzu wraku natrafiono na szczątki ludzkie. Sprawą zajęła się, oprócz policji, również malborska prokuratura. Bardzo szybko, na podstawie tablicy rejestracyjnej, ustalono, że auto należało do zaginionego przed dziewięciu laty elblążanina. W trakcie badania wraku pojawił się kolejny ślad potwierdzający tożsamość denata.
Znaleźliśmy dowód osobisty wystawiony na Andrzeja G., zaginionego elblążanina, co zdaje się wskazywać na to, że to jego szczątki znajdowały się w aucie. Całkowitą pewność zyskamy, gdy przeprowadzone zostaną badania DNA. Trudno powiedzieć ile poczekamy na ich wyniki. Najpierw policja musi zabezpieczyć, do porównania, DNA od członków rodziny Andrzeja G.
– mówi prokurator Maciej Więckowski z Prokuratury Rejonowej w Malborku.
Elblążanina policja i rodzina poszukują od 2007 roku. Wtedy to na, na komisariat policji w Gdańsku, zostało zgłoszone jego zaginięcie. W tej chwili trudno ustalić jak samochód, wraz z właścicielem, znalazł się w Wiśle. Wszystko wskazuje na samobójstwo, jednak na tym etapie śledztwa prokuratura nie wyklucza i innych możliwości.
Nie skupiamy się tylko na wątku samobójstwa. Badamy inne wątki, w tym udział osób trzecich w zdarzeniu, choć w tej chwili nic na to nie wskazuje
– dodaje prokurator Więckowski.
