Jakie elementy wpływają na estetykę przestrzeni miejskiej? Jak estetyka wpływa na wizerunek naszego miasta? Czy w kształtowaniu przestrzeni zmierzamy w dobrym kierunku? Przed tymi pytaniami stanęli w środę (19 listopada) uczestnicy spotkania "Miasto moje a w nim..." w ramach projektu "Elbląg konsultuje".
Od kilkunastu miesięcy aktywiści skupieni wokół Stowarzyszenia "Miasto moje a w nim.." walczą z chaosem wizualnym w przestrzeni publicznej potęgowanym przez wszechobecne komunikaty reklamowe: począwszy od nielegalnych ulotek rozklejanych na słupach czy przystankach, po wielkoformatowe siatki, zasłaniające całe budynki.
Do tej aktywności przyłączył się także Elbląg, gdyż w ciągu ostatnich kilkunastu lat nasze miasto stało się mało atrakcyjnym otoczeniem. I nie chodzi tu tylko o budynki, czy miejsca, które z uwagi na upływ czasu straciły na swoim wyglądzie. Częściej to współczesność i nowoczesność nie wpisują się w istniejącą przestrzeń. Przytłoczeni kiczowatymi reklamami, niespójnymi obiektami małej architektury, wśród których królują pomniki, ławki, śmietniki, ogrodzenia czy przystanki, często nie dostrzegamy urokliwego charakteru naszego miasta i jego niewątpliwie ciekawych miejsc.
Dlatego w ramach projektu "Elbląg konsultuje" elblążanie wraz z urzędnikami spotkali się w środę (19 listopada) w Ratuszu Staromiejskim, by w otoczeniu specjalistów odpowiedzialnych za kreowanie przestrzeni publicznej w mieście porozmawiać wspólnie m.in o tym, jak uporządkować wszechobecny chaos reklamowy w mieście i wprowadzić nowe prawo, które umożliwiłoby gminom tworzenie lokalnych regulacji, dotyczących reklamy zewnętrznej - Departament Architektury i Urbanistyki UM w Elblągu na ten rok przyjął zadanie, które polega na stworzeniu zasad kodeksu reklamowego dla przestrzeni publicznej w Elblągu - mówi Katarzyna Wiśniewska, dyrektor DAiU UM w Elblągu. - Dziś będziemy konsultować projekt tego zarządzenia.
Na spotkaniu korzystano także ze wskazówek plastyka miasta Gdyni, Jacka Piątka, który zaprezentowanymi przykładami miał zainspirować uczestników do działania. Jakie więc problemy stoją przed estetyką przestrzeni miejskie? Bo choć w zagospodarowaniu przestrzeni miejskiej czynimy coraz większe postępy, ciągle jeszcze pozostaje wiele do zrobienia - W wielu miejscach straszą postindustrialne budynki-potworki. Nie znikły jeszcze wszystkie budki handlowe, które w pokomunistycznej rzeczywistości wyrastały jak grzyby po deszczu, szpecąc miejski krajobraz - wskazywał wczoraj plastyk miasta Gdyni. - I długo jeszcze nie znikną z powodów czysto ekonomicznych.
Wiele budynków powstało także w okresie postmodernizmu i PRL-u. Obecnie więc zasłania się takie budynki obiektami nowymi, aby te pierwsze już nie straszyły. A nowoczesne budynki wokół starych i nieatrakcyjnych to tylko jeden z problemów, bo dochodzą do tego jeszcze reklamy zewnętrzne czy billboardy, witryny sklepowe i szyldy i to najczęściej na starych, zabytkowych kamienicach. I często jest to problem nie do opanowania.
Dlatego potrzebny jest swoisty kodeks, który ureguluje te istotne problemy. Ale oprócz kodeksu miejscy urzędnicy założyli sobie także dialog z mieszkańcami, jak również rozmowy z inwestorami i projektantami w celu podnoszenia świadomości tego, co nas wkoło otacza i co możemy wspólnie zmieniać - To się wpisuje w akcję ogólnopolską, bo wiele miast podjęło taką inicjatywę: powstały m.in pocztówki, które zostały wydane przez Stowarzyszenie "Miasto moje a w nim...", które dawane są posłom i mają ich uwrażliwić na to, by projekt ustawy o ochronie krajobrazu powstawał jak najszybciej - dodaje Katarzyna Wiśniewska. - To da gminom narzędzie do tego, aby mogły one formułować przepisy i je respektować. Na razie pozostaje nam jedynie konsultowanie z mieszkańcami próby zmiany przestrzeni miejskiej w naszym mieście.
Zbawienny wpływ i antidotum na bylejakość upatrywana w konsultacjach z mieszkańcami (typowa spuścizna minionej epoki, która nigdy się nie sprawdziła) to kpina i odejście od istoty sprawy - wszak po to są urzędnicy, mający obowiązek reprezentowania profesjonalnego zarządzania przestrzenią miasta i od nich należy wymagać jak i egzekwować właściwych zachowań jak i posunięć. I rozmydlenie tej funkcji oraz zastępowanie jej pokracznymi rozwiązaniami skutkuje chociażby dziwnymi obrazami realu, takim jak papier marche Starówki, której funkcja i charakter to nadal terra incognita, zwłaszcza w obliczu braku zabudowy od strony Kanału.
@AM: "Profesjonalną" decyzję bez konsultacji z mieszkańcami właśnie niedawno podjęto w wąskim urzędowym gronie w sprawie przebudowy ul. Moniuszki (połączonej z wycinką kilkudziesięciu zdrowych drzew). Okazuje się, że jednak wielu elblążan woli tam kameralną aleję od szybkiej ulicy - między innymi po to powinny być organizowane podobne konsultacje. W odróżnieniu od większych miast Elbląg niestety nie ma prężnych stowarzyszeń architektonicznych, ekologicznych czy choćby grup studenckich, które zwykle zwracają uwagę na "ideologiczny" rozwój miasta. Nie chodzi przecież tylko o to, żeby zgadzał się kształt i wymiar krawężników - tego dopilnuje urzędnik - ale raczej o to, czy "rozwój" rozumiemy jako jego asfaltowanie Elbląga, czy raczej jako zagospodarowanie bliższe naturze, na wzór skandynawsk
Sympatyczny kolego - nie wciskaj mi dziecka w brzuch - doskonale wiesz (a jeżeli nie, to tym gorzej dla Ciebie), że nie chodzi mi tutaj o mechaniczne stosowanie jakichkolwiek dziedzin otaczającej nas przestrzeni - skoro jednak miasto nie jest w stanie nic zaproponować i jest bez polotu - niech oprze sie o specjalistów z zewnątrz a nie Kowalskiego z ulicy X. Marnowane są ogromne sumy na bzdetne tematy a problem komunikacji, budownictwa, zabudowy, komunikacji, gospodarki gruntami i planowania przestrzennego od wielu dziesiątków lat leżą odłogiem lub są traktowane po macoszemu - i w tym tkwi sedno sprawy a nie w poradach tego Kowalskiego, które oczywiście można wykorzystać, ale to nie jest ośrodek decyzyjny miasta - no kabaret czy real? Z przymrużeniem oka można było traktować byłych wodzów, którym wydawało się, że są ludźmi renesansu i mam nadzieję, że ten czas minął a do samorządności i standardów europejskich gospodarowania jakimkolwiek mieniem komunalnym daleko nam jak stąd do Panamy&