Wczoraj, o godz. 17:00, na Starym Mieście każdy mógł wziąć do ręki mikrofon i zaprezentować zebranej publiczności swój ulubiony wiersz, fragment opowiadania lub powieści. Czytać mógł każdy. Nie było także ograniczeń co do treści.
Wczorajsze wydarzenie było pewnego rodzaju eksperymentem społecznym. Nikt do tej pory nie oddał w ręce elbląskiej publiczności mikrofonu w tak dosłownym sensie. Nie było żadnych ograniczeń w doborze repertuaru. Nie było ograniczeń wiekowych. Nikt nie prowadził wcześniejszych zapisów, wszystko odbywało się „na spontana”.
Podobna sytuacja miała miejsce podczas ostatniego festiwalu literackiego, który organizowaliśmy. Udostępniliśmy wtedy mikrofon, dzięki temu uczestnicy mieli możliwość przeczytać publiczności swoje teksty, a także teksty innych autorów. To była inspiracja dla konwencji dzisiejszego wydarzenia
- mówi Dominika Lewicka-Klucznik ze Stowarzyszenie Alternatywni.
Pogoda wczoraj przez cały dzień nie wróżyła pogodnego wieczoru. A jednak. Jak na zamówienie, w godzinach popołudniowych nastąpiło przejaśnienie i warunki do imprezy w plenerze zrobiły się przyzwoite. Pod sceną zebrała się publiczność w różnym wieku. Jednym publiczność pomagała, innych przyprawiała o dodatkowy stres.
Ja bardzo lubię czytać. Nie odważę się jednak robić tego przed publicznością. To kwestia tremy. Nie potrafię występować publicznie
- mówi pani Jola, która nie odważyła się wyjść na scenę
Na scenę w pierwszej kolejności wyszli najmłodsi, którzy być może już zaczęli odczuwać głód czytania spowodowany przerwą wakacyjną. Trema chyba wszystkim, przynajmniej trochę, dawała się we znaki. Repertuar rzeczywiście był bardzo zróżnicowany. Lektorzy, którzy zdecydowali się wyjść na scenę, zaprezentowali publiczności sporo literatury młodzieżowej, a także nieco tej poważniejszej m.in. "Książka, której nie ma" Santiago Pejarez, "Miłość na gruzach Kosowa" Izabeli Chojnackiej.
To jest bardzo fajny pomysł. Może dzięki tego typu akcjom uda się nakłonić więcej osób do czytania, bo z tego co wiem, ludzie czytają obecnie coraz mniej
- mówi pan Włodzimierz, mieszkaniec Elbląga.
Mimo, że nie przyciągnął tłumów, eksperyment można uznać za udany. Wszyscy świetnie się bawili. Zarówno czytający, jak i ci, którzy słuchali. Z niecierpliwością będziemy czekać kolejnej edycji Open Mic.
Ta kapela to chyba powinna isć jeszcze raz do szkoły a dlatego że nie znają poprawnej nazwy KANAŁ ELBLĄSKI .Ich myślenie zatrzymało się na kanale ostródzkim- beznadzieja.Nadal tłumów nie ma -menele przeszkadzają w imprezach :smród ,popijanie piwka i palenie tytoniu w ławkach -to zakłóca imprezowanie.Jest ochrona ale powinna bezwzględnie interweniowac .
W niedzielę 10.07.2016 następni -tj kobiety z Pasłeka pokazały dno totalne.A spóżnianie się o 30 min na własny koncert to szczyt ch....Te imprezy w Elblągu coraz bardziej upadają to jest miast nie wieś .ZAPOMNIELI w tym UM .